sobota, 7 marca 2015

O spaniu i zaufaniu

Dziś sobota, więc wpis trochę innego rodzaju, bardziej osobisty, nieco wspomnieniowy.

Nasza córka czasami śpi z nami. Obok naszego łóżka stoi jej własne, jednak z różnych przyczyn czasami przychodzi do nas ściskając w rączkach swój ulubiony kocyk, mości się między nami i spokojnie zasypia. I my uwielbiamy te chwile. To jest dla nas zupełnie w porządku, że w danym momencie, na tym właśnie etapie swojego życia, tak bardzo potrzebuje naszej bliskości i obecności. Nie tylko w dzień, ale również w nocy. Tak jak sama zrezygnowała z karmienia piersią w odpowiednim dla siebie czasie, tak i tutaj nastąpi taka noc, a potem kolejna i jeszcze jedna, że już nie będzie szukała naszych dłoni, które będzie trzymać zasypiając. Na wszystko przyjdzie pora. A tymczasem cieszę się każdą chwilą, jaką mogę z Nią spędzać, jak namacalnie wręcz mogę obserwować, jak rośnie, zmienia się, dorośleje. Łapię te chwile i zapamiętuję, notuję skrupulatnie w pamięci, odtwarzam przed oczami. To wszystko przecież tak strasznie szybko mija, że po prostu nie mam czasu na zastanawianie się czy już coś powinna, a czegoś jeszcze nie, a może na coś jeszcze za wcześnie, albo „to już nie przystoi takiej dużej pannie”. Nie, nie. Obserwuję, jestem, odpowiadam na Jej potrzeby i na swoje własne. I wszystko toczy się w odpowiednim dla siebie tempie.

Czasem jest tak, że sami utrudniamy sobie życie, komplikujemy relacje z bliskimi osobami, szukamy kłopotów tam, gdzie wcale ich nie ma. W dobrej wierze. Bo chcemy, żeby było lepiej, milej, na pewno prawidłowo. Bo ktoś kiedyś napisał, że w takim, a takim wieku, dziecko powinno spać samo, układać wieżę z trzech klocków, albo samodzielnie piec placek drożdżowy. Te wszystkie tabelki i wytyczne są bardzo przydatne, jeśli dzieci mają wyraźne trudności w jakiś konkretnych obszarach. Jednakże na co dzień, w naszym zwykłym, codziennym życiu po prostu bądźmy z tym maluchem i pytajmy siebie i jego „czego Ci potrzeba”, „co mogę zrobić, abyś zdrowo się rozwijał?”.
Odpowiedź często jest bardzo prosta i już zresztą się pojawiła: po prostu uważnie być.


Na zakończenie dodam tylko, że do tej pory pamiętam moją wdzięczność i radość, które odczuwałam, gdy potrzebowałam spać blisko Mamy, a ona bez słowa przytulała mnie i zasypiałyśmy razem. Jak bardzo ważne musiało to być dla mnie, skoro tak wyraźnie pamiętam to do dziś. Te niesamowite momenty budujące moje zaufanie do Niej i dające ogromne poczucie bezpieczeństwa. Jestem pewna, że to m.in. one sprawiły, że potem, gdy byłam już dużo starsza wiedziałam, że mogę zwrócić się do niej z każdą sprawą, że mnie wysłucha i nawet jeśli nic nie powie, to po prostu będzie.

Bliskość procentuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...