Tym razem jednak składniki w domu były, a nasze cukiernicze improwizacje wyszły wyjątkowo smacznie. :)
Ciasteczka są pachnące, chrupiące i szybko znikają.
Składniki:
3 daktyle
1 czubata łyżka siemienia lnianego
6 łyżek wrzątku
200 g mąki (u nas 100g orkiszowej i 100g pszennej)
90 g cukru dark muscovado
3 łyżki oleju kokosowego
wanilia (z laski, albo cukier waniliowy/waniliowy z kardamonem)
Siemię lniane i daktyle zalewamy wrzątkiem. Kiedy nieco ostygną miksujemy blenderem na papkę.
W misce mieszamy mąki z cukrem i wanilią.
(cukier może być jakikolwiek, z ksylitolem również wychodzą smaczne. Tym razem jednak miałam dark muscovado, który jest z melasą i dzięki temu ma charakterystyczny, lekko karmelowy smak).
Do suchych składników dodajemy zmiksowane siemię z daktylami oraz olej kokosowy.
Porządnie zagniatamy. (Ciasto powinno mieć konsystencję ciastoliny. Jeśli się lepi lub jest zbyt rzadkie, to dodaj trochę więcej mąki)
Wkładamy na 15-20 minut do lodówki.
Ciasto ma świetną, nieklejącą konsystencję. Łatwo się wałkuje i wycina kształty.
Pieczemy ok. 12 minut w 160 stopniach.